Całe Widzewskie środowisko ma za sobą szalony tydzień. Niespodziewana zmiana trenera 2 dni przed meczem, jeden trening nowego szkoleniowca z drużyną, który przywitał się z "Sercem Łodzi" zwycięstwem.
Choć zmienił się szkoleniowiec, to nie da się ukryć, że wpływ myśli taktycznej Jovićevicia na grę zespołu był raczej znikomy. Jedna jednostka treningowa to zdecydowanie za mało, żeby jakkolwiek zaszczepić w drużynie swoją wizję gry. Chorwat mógł mieć jedynie wpływ na odpowiednie zmotywowanie zawodników, czy swój plan na zarządzanie meczem, poprzez dokonywanie zmian. Jeżeli chodzi jednak o przygotowanie taktyczne, czy wyjściową jedenastkę, to raczej oglądaliśmy tutaj jeszcze pomysł Patryka Czubaka, który przecież przez prawie cały tydzień przygotowywał zespół do tego meczu. Swoje zrobił pewnie tzw. „efekt nowej miotły”, w postaci chęci pokazania się przed nowym trenerem, bo zawodników czterokrotnego Mistrza Polski oglądało się tego wieczoru naprawdę bardzo przyjemnie.
Bergier w gazie
Drugi mecz z rzędu z golem zaliczył wczoraj Sebastian Bergier, dla którego było to już piąte trafienie w tym sezonie ligowym. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że były gracz katowickiej „Gieksy” będzie mógł mieć pewne problemy z regularną grą. Do klubu dołączyło dwóch napastników – Pape Meissa Ba, a także – przede wszystkim – Andi Zeqiri. Senegalczyk póki co jednak nie dostaje zbyt wielu szans, natomiast Zeqiri kiedy pojawia się na boisku niestety wygląda po prostu słabo. Być może były gracz Standardu Liege potrzebuje jeszcze kilku tygodni aby się „rozkręcić”, ale we wczorajszym spotkaniu przegrał chyba wszystkie pojedynki i regularnie dawał się „przestawiać” rosłym obrońcom Radomiaka. Wyżej wymienione okoliczności bardzo dobrze wykorzystuje Sebastian Bergier, który kolejny raz trafia do siatki. Polski napastnik powoli zbliża się do swojego dorobku z poprzedniej kampanii, kiedy to dziewięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Wygląda na to, że rywalizacja i duża konkurencja na pozycji numer dziewięć mu służy.
Piąty gol Bergiego w tym sezonie 💪🏻 pic.twitter.com/mqNyNkMj0i
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) October 17, 2025
Nerwówka w końcówce
Chyba największy mankament we wczorajszej grze Widzewa, to dwa bardzo łatwo stracone gole. Łodzianie dwukrotnie dali się zaskoczyć w bardzo podobny sposób. Przede wszystkim w obu sytuacjach bramkowych główkujący gracze gości mieli zdecydowanie za dużo czasu i miejsca, żeby złożyć się do uderzenia. Druga bramka kontaktowa dla gości sprawiła, że końcówka była dosyć nerwowa i zaniepokojeni kibice musieli wyczekiwać, aż sędzia zagwiżdże po raz ostatni. Widzew miał wystarczająco dużo sytuacji, żeby strzelić Radomiakowi jeszcze jedną, czy nawet dwie bramki więcej i definitywnie zamknąć to spotkanie. Zwycięzców jednak się nie sądzi i na koniec najważniejszy jest komplet punktów, który sprawia że Widzew trochę poprawia swoją sytuację w ligowej tabeli. W następnej kolejce łodzianie pojadą do Lublina na mecz z Motorem, który obecnie przechodzi przez dosyć potężny kryzys.
Wypowiedzi pomeczowe
-Myślę, że fani mieli się dzisiaj z czego cieszyć. Widzieli drużynę i ducha walki. Tak trzeba grać w piłkę. Powinniśmy zwyciężyć 3:1, a przez stratę bramki w końcówce, trochę musieliśmy pocierpieć. Jest sporo pozytywów, ale także sporo negatywów, nad którymi musimy pracować. Chciałbym pogratulować drużynie tego ducha walki, którego dzisiaj pokazali. Futbol składa się z atakowania, bronienia i faz przejściowych. Rozwijając się w każdej tej płaszczyźnie, zwiększasz prawdopodobieństwo wygrania meczu. Obrona to nie tylko czterech zawodników i bramkarza. To cały zespół. Błędy i elementy, które trzeba poprawiać, sprawiają, że mamy nad czym pracować.-powiedział po swoim debiucie Igor Jovićević (źródło: widzewtomy.net)
Odpowiedź jest prosta 😎 pic.twitter.com/U8rWzTvFzT
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) October 17, 2025
-Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale chwilę później straciliśmy bramkę. To był moment, którego nie chcemy w naszej grze. Popełnialiśmy błędy, a Widzew dużo wychodził z faz przejściowych. Szwankowała organizacja gry. Udało nam się jednak zareagować zdobytą bramką. W drugiej połowie wyglądaliśmy już lepiej. Drużyna szukała bramki, ale z powodu błędu indywidualnego straciliśmy trzecią bramkę. Nie podłamało nas to i dalej szukaliśmy swoich okazji. To nas doprowadziło do drugiej bramki kontaktowej. Pewne rzeczy mogliśmy zrobić lepiej. Akceptujemy ten wynik, bo Widzew strzelił trzy gole, a my zaledwie dwa -mówił na konferencji Joao Henriques. (źródło: widzewtomy.net)